Oszustwo, przyrost masy ciała i niepotrzebne kłopoty: powiem Ci, dlaczego nie kupuję worków ziemniaków
„Potrzebujesz ziemniaków? Tutaj codziennie rano przychodzą ludzie ze wsi i sprzedają to tylko o 10 rubli więcej niż w supermarkecie, ale za to domowej roboty, bez chemii! Dziś wziąłem już 4 torby!” — sąsiad, którego przypadkowo spotkałem przy wejściu, tym pytaniem dosłownie zwalił mnie z nóg. „Nie, to niepotrzebne” – odpowiedziałam krótko i zamierzałam zająć się swoimi sprawami, lecz Lidia Pawłowna kontynuowała dialog. "I dlaczego? – była szczerze zdziwiona. — Czy naprawdę będziesz codziennie nosić ze sklepu kilogram lub dwa? To jest niewygodne! A to nie jest opłacalne!”
Nie próbowałem jej przekonać. Po prostu dlatego, że moja sąsiadka jest starszą kobietą i dobrze pamięta czasy niedoborów i pustych półek, których po prostu nie znalazłam. Robienie zapasów, kupowanie wszystkiego w dużych ilościach to już jej nawyk. Ona, podobnie jak moi rodzice, czuje się nieswojo wiedząc, że w kuchennej szafce jest tylko pół kilograma kaszy gryczanej, rozpoczętego makaronu i paczka płatków owsianych, a w lodówce same dwa pomidory, trzy ziemniaki i marchewka. Musi mieć poczucie, że jeśli coś się stanie – wojna, syberyjskie mrozy, czy przedłużająca się samoizolacja – zapewni jej zaopatrzenie na kilka miesięcy.
Kupuję tyle jedzenia, ile zdołam zjeść w najbliższej przyszłości. Przez cały czas mieszkania z rodzicami ani razu nie wzięłam ze sklepu więcej niż trzy kilogramy ziemniaków (swoją drogą ta ilość wystarczyła mi na miesiąc). I własnie dlatego.
Wątpliwa korzyść
Najczęściej ziemniaki kupuje się w workach, ponieważ uważa się to za opłacalne. Ale jeśli się nad tym zastanowić, korzyść ta staje się bardzo wątpliwa:
- Jeśli weźmiesz dużo warzyw na raz, nie da się zrozumieć, jakiej są jakości. Nikt nie będzie wysypywał i sprawdzał zawartości worków. Owoce za małe, a także zgniłe, robaczywe i zielone – to wszystko prawdopodobnie trafi pod wierzchnią warstwę pięknych, wyselekcjonowanych bulw. Niektórzy szczególnie przebiegli sprzedawcy nie stronią od jawnego oszustwa – zamiast warzyw wkładają do torby kamienie lub inne niejadalne rzeczy.
- Duże ilości ziemniaków są trudne do zważenia. W dużych sklepach wagi z reguły są dobrze skalibrowane, ale warzywa nadal kupują w rezerwie na targowiskach lub od osób dostarczających towar bezpośrednio pod wejście. Trudno w takich przypadkach sprawdzić dokładność wag, a w dodatku wielu sprzedawców wie, jak oszukać, sprzedając nawet towar z wagą prawidłowo skonfigurowaną i zweryfikowaną. W ten sposób ryzykujesz, że dostaniesz 25, a nawet wszystkie 20 zamiast 30 kg ziemniaków.
Okazuje się, że chcąc zaoszczędzić pieniądze, można nie tylko przepłacić, ale i otrzymać produkt kiepskiej jakości.
Brak odpowiednio wyposażonych powierzchni magazynowych
Aby ziemniaki pozostały smaczne przez całą zimę, nie wykiełkowały, nie zamarzły ani nie wyschły, należy je przechowywać w określonej temperaturze i wilgotności. Nawet jeśli jest piwnica, trudno zapewnić takie warunki, bo mało prawdopodobne jest, aby zamontowano tam czujniki mierzące wszystkie ważne parametry i nie ma klimatyzacji.
W scentralizowanych magazynach stan środowiska jest stale monitorowany, a zwykła osoba może jedynie od czasu do czasu sortować warzywa i wyrzucać warzywa niespełniające norm lub próbować je w jakiś sposób „ożywić” - odłamać kiełki, odciąć zgniłe części.
Okazuje się, że akcje sprawiają sporo kłopotów. Czas, który można spędzić na spotkaniach towarzyskich z rodziną, uprawianiu sportu czy czytaniu ulubionych książek, należy spędzić wśród worków ziemniaków, szukając w nich złych bulw.
Pewnie ktoś powie, że jestem leniwy. Mówią, że aby nie przytyć, trzeba kupować warzywa od znajomych. A sortowanie ziemniaków nie jest bezużyteczną pracą, ale pracą dla dobra Twojej rodziny. Ponadto niewiele bulw psuje się, a jeśli tak się nagle stanie, lekko zgniłe można oczyścić ze złych części, a następnie ugotować na placki ziemniaczane. Ale nadal uważam, że w razie potrzeby lepiej kupować ziemniaki w sklepie lub na rynku. I gotuj z pięknych świeżych bulw, a nie z drugorzędnych, które, nawiasem mówiąc, zostały zakupione po cenie wysokiej jakości. Wolny czas wolę spędzać na relaksie i rozrywce, niż na nieustannym sortowaniu bulw. Bo życie jest ulotne i nie żyjemy, aby jeść, ale jemy, aby żyć.
Wolę brać ze sobą torby, 4 torby nad dachem wystarczą na 2 na zimę. Nie zgadzam się z Tobą, oto dlaczego. jeśli sam poszedłeś do sklepu po pracy. to masz 100% racji.I jeśli nie daj Boże to tak jak ja…. to nie, jestem zmuszona zamawiać artykuły spożywcze do domu i co mamy? Na miesiąc biorę 5 kg na 2 osoby, przynoszą różne ziemniaki, mieszankę krótszych, ale duży kosztuje 20 rubli. i małe 10. Nie jestem oszczercą, ale złożyłem skargę. I nic się nie zmieniło.! A od sąsiada wziąłem jedno w jednym.I waga torby gdzieś była 30kg, ale ja w zasadzie 1 sztuka ważyłem 2,5kg, więc zastanów się gdzie bardziej się to opłaca.Oczywiście nie wszystkie takie były.Ale niemniej jednak. na rynku, oczywiście masz rację.
Mam 76 lat, jestem wdową od 3 lat, mam słabe zdrowie, chore serce i słabo pracujące nogi. Dlatego staram się zrobić zapasy ziemniaków i cebuli na zimę, bo... Twoje zdrowie może się pogorszyć, a lód uniemożliwi Ci wyjście. Na szczęście mam mieszkanie 3-pokojowe. Do mieszkania przynależy balkon oraz duża ocieplona loggia.Dodatkowo duża komórka lokatorska (9 m2). Dlatego uważam, że warto zrobić sobie zapasy, o płatkach śniadaniowych i makaronach nawet nie wspominam. cukier i sól. Zawsze kupuję olej słonecznikowy, a w zamrażarkach (mam dwie sztuki) zawsze jest mrożona papryka, świeże pomidory w formie pomidorów (nie gotuję), różne mięsa, na loggii solone pomidory i ogórki (Nie wiruję, ale marynuję w dużych butelkach - 10-15 litrów). Robię zapasy mąki - mam maszynę do pieczenia chleba i potrafię sam upiec chleb. O ciastach nawet nie mówię... Trzeba się do tego dostosować. Dzięki temu możesz przetrwać podczas „oblężenia wroga”. Dzieciom nie zawracam głowy, mają dość zmartwień i nie poprosicie ich o przyniesienie mleka czy chleba na drugi koniec miasta.